Ruiny Tharbadu od zawsze przyciągały niegodziwców. Szczątki potężnego miasta stanowią do dzisiaj świetną kryjówkę dla różnego rodzaju band grasantów, szczególnie, że most tego miasta stanowi jedyne przejście w okolicy przez rzekę Gwathlo. Niewiele wiadomo o tym kto mieszkał w tym mieście i jak dawno to było. Domyśleć się można jedynie, że mają ścisły związek z ruinami portu na zachodzie jak i Szańcem Umarłych na północ od Bree. Dzisiaj to jedynie połacie stert kamieni z pojedynczo ocalałymi resztkami budynków porośniętymi mchem, a sporą część tego niegdyś potężnego miasta zalała powódź.
Banici z osad Eriadoru, w tym również Bree, nie mając możliwości przeżycia w dziczy z czasem zaczęli gromadzić się w pomniejsze społeczności, a jako, że Tharbad stanowił bardzo dobry punkt strategiczny, właśnie jego ruiny, a w szczególności podziemia zaczęły pełnić rolę azylu. Trudno powiedzieć żeby istniała tam konkretna władza, z resztą prawdopodobnie nie przetrwałaby zbyt długo... jednakże mawiają, że zbudowano tam nawet karczmę! Fakt, że nie została jeszcze ograbiona wyraźnie świadczy, że ma jakieś konotacje z miejscowymi szajkami. Niektórzy mawiają, że wygnany z Bree Julian Vesper – okrutny herszt bandy rozbójników zaczyna przejmować kontrolę nad tym miejscem. Może to być nie lada wyzwaniem, szczególnie, że w obliczu ostatniej zimy i powodzi jedynie najgorsi banici pozostali w Tharbadzie.
Jeżeli w Eriadorze miałaby powstać grupa bandytów stanowiąca realne zagrożenie, niewątpliwie Tharbad mógłby być jej “ojczyzną”...
Co jednak dalej się wydarzyło? Tharbad został zamieszkany przez największych zbirów jakich widział Eriador, a część z nich rzekomo pochodziła nawet z odległych krain. Wiedzeni żądzą dominacji zebrali się w grupę, a dotychczasowy herszt bandytów - Julian Vesper, został wygnany i przebywa gdzieś na bezdrożach Eriadoru. Włodarze Tharbadu z kolei nie raz zaatakowali samo miasto Bree, dając znać, iż teraz stanowią wyraźną siłę, z którą każdy musi się liczyc.